
Cześć, cieszymy się, że tutaj trafiliście. :)
Mamy nadzieję, że #ZdrapkaPrzedślubna daje Wam wiele okazji do nauki Miłości. <3
Dziś chcemy poruszyć temat, o którym myśląc o ślubie nie poruszamy zbyt często. Temat kryzysu, z którym z pewnością przyjdzie się Wam zmierzyć.
O kilka słów na ten temat poprosiliśmy Iwonę i Maćka z bloga Powołani do Świętości. Przeczytajcie wspólnie tekst, a później pomówcie o tym, co dotknęło Was w nim najbardziej. :)
_______________________________________________________________________
KRYZYS to nie zawsze znaczy to samo…
Kiedy słyszeliśmy na naukach przedmałżeńskich, że kryzys dotyka każdego małżeństwa, nie sądziliśmy, że do nas przyjdzie tak szybko. Zaledwie w kilka miesięcy od sakramentalnego TAK zaczęły dziać się trudne rzeczy w naszej relacji. Mąż bardzo blisko, a jednocześnie jakby był totalnie nieobecny. Znikające pieniądze z konta, jakieś „nieudane inwestycje”. Fale pogłębiających się długów.
Przez pierwsze 3 lata małżeństwa żyliśmy w jakiejś totalnej iluzji i zaprzeczeniu. Iluzji o naszym małżeństwie, o sobie, o sobie nawzajem i zaprzeczeniu poważnej chorobie, która stawała się coraz większym murem między nami. Doszło do tego, że już trzeba było porządnie stanąć na palcach, żeby się przez ten mur zobaczyć. Mówimy bardzo obrazowo, ale jednocześnie to dobrze pokazuje, że jeśli nic nie robimy z tym co nas spotyka, mur rośnie, problem sam się nie rozwiązuje, a unikanie go, sprawia, że się pogłębia do tego stopnia, że nie widzimy już tej drugiej osoby.
Nie przypadkowo napisaliśmy na samym początku, że kryzys to nie zawsze znaczy to samo. Małżonków spotykają różnego kalibru sytuacje – uzależnienia, zdrady, poważne choroby, utrata dzieci, bezpłodność, problemy z rodzicami, teściami, agresja, przemoc… i wiele innych. Nie mamy antidotum na wszystkie kryzysy, ale możemy podzielić się tym, co zadziało się w naszym małżeństwie i jak to się stało, że zaczęliśmy z tego wychodzić.
Po pierwsze stanięcie w prawdzie #PRAWDANASWYZWOLI. Bez tego pierwszego kroku, trudno zrobić kolejny. Nazwanie problemu często nie jest łatwe, mechanizm zaprzeczenia świetnie maskuje prawdę. Trudno przyznawać się do słabości. Czasem potrzeba pomocy specjalistów, żeby dojść do tego, co tak naprawdę rozwala nasze małżeństwo.
U nas był to hazard Maćka i wszystkie konsekwencje z nim związane. Dodatkowo Iwona z DDA „świetnie” weszła w mechanizmy współuzależnienia.
Jeszcze na samym początku tego kryzysu w poczuciu zranienia, osamotnienia po pierwszej fali długów i po ciągu hazardowym Iwona zapytała Boga co On zamierza z tym zrobić. Po długiej modlitwie otworzyła słowo Boże, tak po prostu. A tam fragment z księgi Aggeusza:
„Czy jest między wami ktoś, kto widział ten dom w jego dawnej chwale? A jak się on wam teraz przedstawia? Czyż nie wydaje się wam, jakby go w ogóle nie było? Teraz jednak nabierz ducha (…) – mówi Pan (…) PRACUJCIE, BO JA JESTEM Z WAMI mówi Pan Zastępów. ZGODNIE Z PRZYMIERZEM, KTÓRE ZAWARŁEM Z WAMI, gdy wyszliście z Egiptu, duch mój stale przebywa pośród was; NIE LĘKAJCIE SIĘ! Bo tak mówi Pan Zastępów: Jeszcze raz, będzie to jedna chwila, a Ja poruszę niebiosa i ziemię, morze i ląd. Poruszę wszystkie narody, tak że napłyną kosztowności wszystkich narodów, i NAPEŁNIĘ CHWAŁĄ TEN DOM. Do Mnie należy srebro i do Mnie złoto. PRZYSZŁA CHWAŁA TEGO DOMU BĘDZIE WIĘKSZA OD DAWNEJ; NA TYM MIEJSCU JA UDZIELĘ POKOJU – mówi Pan Zastępów” <Księga Aggeusza, 1,15b-2,9>
Nie musimy mówić jakie emocje towarzyszyły Iwonie, kiedy otworzył się taki fragment.
Już na samym początku jest mowa o domu, który runął. Zupełnie jak nasz dom, który runął na skutek kłamstw, uzależnienia, utraty zaufania… Bóg wybrał ten fragment i powiedział – jest słabo, owszem. Ale zaraz później mówi: TERAZ JEDNAK NABIERZ DUCHA. Pocieszał Iwonę, jakby chciał powiedzieć – nie wszystko stracone. A w kolejnych fragmentach tylko to potwierdzał, powołując się na sakrament małżeństwa i to, że On jest w nim obecny, „według przymierza”, które zawarł z nami. Choć po ludzku był strach o to co będzie dalej, to Bóg mówi nie lękajcie się i składa obietnice nie bez pokrycia: napełnię chwałą ten dom, udzielę pokoju… W tym fragmencie jest nawet poruszona kwestia materialna, co w przypadku naszego kryzysu wiązało się z długami hazardowymi. Na co Bóg mówi „do mnie należy srebro i złoto” i kiedy zechce napłyną kosztowności, więc tym się nie martwcie. Fragment poruszający do szpiku kości. Długi czas towarzyszył nam i wciąż towarzyszy, ale od otrzymania tego słowa minęło 2,5 roku zanim nazwaliśmy po imieniu problem, który nas dotyczy.
Aczkolwiek mając to słowo ciągle przed oczami, jako obietnicę. Trudno jest mówić krótko o kryzysie, dużo się działo.
Ale ten fragment zawiera jeszcze ważne zdanie, nie przypadkowo zapisaliśmy je z dużych liter „PRACUJCIE, BO JA JESTEM Z WAMI”.
Żeby wyjść z kryzysu trzeba PRACOWAĆ. Jak odczytaliśmy to „pracować”? Korzystać z pomocy specjalistów. Jak nam się samochód psuje, nie minie godzina od pierwszych sygnałów, a już szukamy mechanika. O ile bardziej warte jest nasze małżeństwo od kawałka blachy? Kiedy coś się psuje w małżeństwie powinniśmy podobnie reagować, szukać pomocy, specjalistów.
Ujęlibyśmy to jednym zdaniem za św. Ignacym z Loyoli „Módl się tak jakby wszystko zależało od Boga, a działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie”.
Co zatem robiliśmy, żeby ratować nasze małżeństwo? Po pierwsze nazwaliśmy problem, przyznaliśmy przed sobą, że on jest, że zmierzamy w złą stronę. Zaczęliśmy przez długi czas modlić się w nocy – wstawaliśmy ok. 3.00 modlić się na koronce, żeby Bóg ratował nasze małżeństwo i nas w tej sytuacji. Spotkaliśmy się z mediatorami, żeby ustalić plan działania, kolejno z psychoterapeutką, a później leczenie uzależnienia, program 12 kroków, indywidualne terapie. W między czasie piesza pielgrzymka na Jasną Górę z dziećmi, żeby złożyć na ręce Maryi to, co dla nas trudne.
W kilku zdaniach brzmi banalnie, ale to naprawdę był wymagający proces Z jednej strony niełatwy, długi trzeba spłacać, trzeba być czujnym i pokornym wobec uzależnienia, ale z drugiej strony to czas pełen łask. Bóg wypełniał obietnicę „BO JA JESTEM Z WAMI”. Do dziś czujemy, że ją wypełnia, a my dalej pracujemy nad naszym małżeństwem i mamy w pamięci te wszystkie cuda, które się działy. Jednocześnie cały czas jesteśmy blisko Kościoła, wspólnoty, bo w czasie największej ciemności naszego małżeństwa, to nasi bracia we wspólnocie wiedzieli pierwsi, wspierali modlitwą i wierzymy w moc tej modlitwy.
Jak jest dziś? Jesteśmy bliżej siebie jako małżonkowie w większej otwartości na siebie nawzajem, większej szczerości, a tym samym zrozumieniu i w większej jedności niż wcześniej. Zapewne też dojrzewamy, uczymy się siebie i dzieje się to naturalnie, ale też przepracowany kryzys zbliżył nas do siebie.
Nie mamy uniwersalnego środka na wszystkie kryzysy, ale zachęcamy do działania i modlitwy. To powiedział nam Bóg, a on się nie myli.
Przytulamy do serca wszystkich małżonków w kryzysie i życzymy odwagi do stawiania czoła trudnościom.
Iwona i Maciej
Powołani do Świętości