Z tekstów twoich utworów nie wynika bezpośrednio, że wierzysz w Boga…
Rozeznałem, że przypadła mi trochę inna misja, niż raperom typowo chrześcijańskim, którzy nagrywają całe kawałki czy nawet płyty oparte na Słowie Bożym i głoszeniu kerygmatu. Moim zadaniem jest docierać do jak największej grupy ludzi. Nie chcę tworzyć treści tyko dla chrześcijan. Pragnę, by moimi odbiorcami byli wszyscy, niezależnie od poglądów religijnych czy politycznych. Jezus mówi, abyśmy w ewangelizacji byli nieskazitelni jak gołębie i przebiegli jak węże. Pan daje mi łaskę gromadzenia wokół siebie przeróżnych osób, którzy mnie poznają i polubią. Wtedy mogę próbować zasiać w ich sercu ziarno Ewangelii.
Czym różni się twoja posługa od działań kapłanów czy raperów typowo katolickich?
Ja nawróciłem się w 2014 i od razu zacząłem działać, ewangelizuję np. młodzież w czasie szkolnych rekolekcji. Młodzi ludzie inaczej nastawiają się na spotkanie ze znanym tiktokerem, youtuberem czy influencerem niż księdzem czy muzykiem stricte chrześcijańskim. To sytuacja, kiedy w szkole odbywa się spotkanie z kimś, kogo młodzież śledzi w internecie z własnej woli. Interesuje ich działalność i twórczość tej osoby, bo się tym ekscytują i lubią to, a nie dlatego, że ktoś z zewnątrz ich o to prosi. Zdarza się, że rodzice czy dziadkowie zachęcają dzieci do oglądania wybranych treści, bo dana osoba mówi o Jezusie. Gdy podczas spotkania z idolem, on nagle zaczyna mówić o wierze to te treści wywrą na odbiorcy o wiele większe wrażenie. Znają mnie z tiktoka i na spotkanie przyciągnie ich ciekawość, a ja wówczas oprócz fotki czy autografu mogę zarazić ich swoim zaangażowaniem w życie Kościoła Katolickiego i bycie w relacji z Żywym Bogiem.
Jak Bóg zaczął działać w twoim życiu?
W 2014 spotkałem w życiu kilka osób, które podzieliły się ze mną świadectwem wiary. Te rozmowy doprowadziły mnie do momentu spowiedzi generalne. Od tej spowiedzi zaczął się high life. Jest takie hasło „modlisz i masz” – ja dokładnie tego doświadczyłem. O cokolwiek poprosiłem Tatę to się działo: uzdrowienia w mojej rodzinie, sukcesy, zdane egzaminy na studiach, wszystko! Doświadczyłem tego, co mówił Jezus: „o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu”. Co ważne, ja zawsze modliłem się, by to, o co proszę było na większą chwałę Bożą. Startowałem wówczas w bitwach freestylowych i nie modliłem się o wygraną tylko prosiłem „Boże, jeśli to może przysłużyć się Twojej większej chwale, to pobłogosław mi w tym” i co się działo? Wygrywałem, a potem przychodziło do mnie wiele osób, z którymi godzinami rozmawiałem o zbawczej miłości Jezusa Chrystusa.
Jak ewoluowała Twoja wiara po nawróceniu?
Po nawróceniu wiara przypomina zakochanie, latasz w obłokach – ja przestałem nawet słuchać niechrześcijańskiej muzyki. Wtedy religijne praktyki przychodzą z łatwością. W miłości damsko-męskiej następuje moment, kiedy zakochanie się kończy, a zaczyna się prawdziwa miłość. Wtedy masz możliwość podjąć świadomą decyzję, czy chcesz kochać daną osobę. Identycznie jest w relacji z Bogiem, po okresie bycia neofitą i bardzo emocjonalnego doświadczenia religii przychodzi moment, kiedy wiara jest wyborem. Wtedy codzienne życie weryfikuje, czy potrafisz regularnie pielęgnować swoją relację z Bogiem: czy znajdujesz czas na modlitwę, czytanie Pisma Świętego, życie sakramentalne, bycie we wspólnocie, służbę innym. Na mojej drodze życiowej doświadczyłem zarówno lepszych jak i gorszych chwil. Po nawróceniu nie miałem takiego momentu, bym radykalnie oddalił się od Chrystusa, bym upadł na samo dno, jednak były chwile, kiedy zwyczajnie robiłem coś po swojemu i potem musiałem wracać jak syn marnotrawny.
Kiedy orientowałeś się, że to co wybrałeś nie jest Boże?
Pan Bóg ma jasno określony plan na moje życie. Zna mnie doskonale i wie, co sprawi, że będę prawdziwie szczęśliwy. Daje mi znaki, w jakim kierunku chciałby, aby podążało moje życie. Ja jednak czasami świadomie decyduję się wybrać inną drogę. Bóg jasno i czytelnie pokazuje mi, że mam iść w lewo, ale ja ze strachu lub przez pychę wybieram drogę w prawo. Po chwili moje sumienie alarmuje, że coś jest nie tak. Przychodzi czas na rachunek sumienia, żal i skruchę. Potem stanięcie w prawdzie, co zrobiłem i totalnie szczera spowiedź. A wtedy wielkie pragnienie powrotu do Boga. Nasza relacja staje się wówczas silniejsza, bo każdy kryzys umacnia więź. Czas płynie i nagle cała historia się powtarza. To jest niesamowite, że ja wiem, że tak będzie już do końca życia. Bóg jest niezwykle kochającym Ojcem, który zawsze wybaczy i pozwoli zacząć od nowa. Jego nigdy nie możesz rozczarować czy zawieźć. Dopóki w to wierzę, to zawsze będę chciał się z moich upadków podnosić i wracać do relacji z Jezusem.
Jakie znaki daje ci Bóg? Jak poznać Boży plan na nasze życie?
Widzę trzy sposoby, przez które Pan bóg do mnie mówi:
- Pierwszy to sumienie. Często robię tak, że staje w prawdzie przed sobą i pytam, czy dana relacja, działalność zawodowa, twórczość jest tym, czego Bóg dla mnie pragnie. Sumienie bywa niestety przeze mnie czasami zagłuszane, to właśnie wtedy decyduje się, by postąpić w jakiejś sytuacji po swojemu.
- Drugi to ludzie wokół mnie. Mam dwóch przyjaciół i jestem pewien, że Jezus do mnie mówi przez rozmowę z nimi. W konkretnych życiowych rozterkach pytam ich o radę. Chcę wiedzieć, co oni by zrobili na moim miejscu. Jaka jest ich ocena różnych kwestii z Bożej perspektywy.
- Trzecia to bardzo szeroko pojęte Słowo Boże. Nie jestem fanem otwierania Pisma Świętego na losowych fragmentach i na ich podstawie podejmowania decyzji. Mam doświadczenie, że Słowo Boże jest w moim życiu żywe, bo gdy medytuje Biblię, słucham konferencji czy kazań, uczestniczę w liturgii słowa w czasie Eucharystii to trafia Ono idealnie w to, co akurat przeżywam lub odpowiada konkretnie na pytania, na które szukam w danej chwili odpowiedzi.
Tak jak w małżeństwie, bywają czasami kryzysy, czy ty doświadczyłeś czegoś podobnego w relacji z Bogiem?
Nigdy nie zwątpiłem, że Bóg istnieje i bardzo mnie kocha. Oczywiście w samej relacji bywało różnie – raz lepiej raz gorzej. Źle bywało wtedy, gdy grzeszyłem i podejmowałem decyzje wbrew woli Bożej i temu co dobre. W takich sytuacjach nigdy nie mówiłem „Boże, dlaczego mnie zostawiłeś” tylko „Boże, przepraszam, że od Ciebie odszedłem”. Za radą mojego przyjaciela, w największym dole mojego życia modliłem się jeszcze więcej niż zwykle. Im jest trudniej i czujesz się sam, tym więcej się módl. Dzięki żywemu Słowu Boga, które dostawałem i Jego łasce miałem możliwość podjąć szereg decyzji, by z tego dołu wyjść.